WYSTAWY INDYWIDUALNE
Wystawa pt. OKRUCHY KRÓLOWEJ ŚNIEGU w Green Gallery, Warszawa, 2007
Kurator wystawy: Izabela Wojciechowska
Skany
Wydruki z Labu
Oprawa: podwójne szkło częściowo piaskowane +aluminium, bez klasycznego passepartout
Tekst kuratorski Izabeli Wojciechowskiej, towarzyszący wystawie:
I STAŁO SIĘ. KIEDY ZOBACZYŁAM TE ZDJĘCIA, TO W MOIM OKU NATYCHMIAST ROZPUŚCIŁ SIĘ ODŁAMEK LODU, KTÓRYM OBDAROWAŁA MNIE TAK JAK KAJA, KRÓLOWA ŚNIEGU. W TYM MOMENCIE ŚWIAT WOKÓŁ MNIE STRACIŁ OSTRE KONTURY.WSZYSTKO JAKBY ZACZYNAŁO SIĘ NA NOWO KALEJDOSKOPEM MIĘKKICH KSZTAŁTÓW, TĘCZĄ BARW. POCZUŁAM, ŻE WIOSNA NARODZIN WTARGNĘŁA W MOJE SERCE, A ONO ZDUMIONE ZABIŁO MOCNIEJ I RADOŚNIEJ.
TAK OTO STAŁO SIĘ. DAWNY KAJ UMARŁ. A GERDA ODZYSKAŁA BRATA.
12 FOTOGRAFII KATARZYNY DYSZYŃSKIEJ Z CYKLU „OKRUCHY KRÓLOWEJ ŚNIEGU” TO JEDYNA W SWOIM RODZAJU PODRÓŻ DO NASZYCH SERC, SKUTYCH LODEM POUKŁADANEJ RZECZYWISTOŚCI. PODRÓŻ TA BURZY Z ŁOSKOTEM PĘKAJĄCEJ TAFLI LODOWEJ NASZ WEWNĘTRZNY PORZĄDEK, ŁAMIE REGUŁY POSTRZEGANIA, ZMUSZA ODBIORCĘ DO SPOJRZENIA JESZCZE RAZ NA SIEBIE, A TYM SAMYM DO ZWERYFIKOWANIA NAS SAMYCH W NAS SAMYCH. TAFLA LODU ROZPADA SIĘ NA OKRUCHY… PO TYM ŁOSKOCIE NASTĘPUJE MIĘKKOŚĆ, KOBIECOŚĆ, KTÓRA NAJBARDZIEJ DOTKLIWIE DAJE SIĘ WE ZNAKI MĘŻCZYZNOM. A MOŻE TO JEST WŁAŚNIE KLUCZ DO ZROZUMIENIA MĘŻCZYZNY W KOBIECIE I KOBIETY W MĘŻCZYŹNIE.
Izabela Wojciechowska
______________
Wystawa pt. PONAD CISZĄ w: Klub Kultury Saska Kępa , Warszawa 2014
Dyrektor Klubu: Maria Juszczyk
Wystawa przygotowana przy nieocenionej pomocy Karola Bagińskiego FOTO-GRAFIKA (nie tylko w zakresie druku)
Wszystkie fotografie:
Papier FOMEI Collection Baryta Mono 290
Archiwalny wydruk pigmentowy Epson Ultrachrome HDR – FOTO-GRAFIKA
Oprawa bezkwasowa
Edycja autorska, sygnowane ołówkiem na odwrocie fotografii
Kolejność prezentowanych fotografii ma związek z kształtem przestrzeni, w której były pokazywane
Tekst odautorski towarzyszący wystawie:
Nieobojętnie, powoli, w zachwycie i z pokorą. Wobec piękna i potęgi.
Mijam kamienie, stoję nad wodą, patrzę w niebo.
Całą sobą przemierzam przestrzenie natury.
Wycinam jej skrawki i w skupieniu “słucham”.
One krzyczą, szepczą, czasem milczą.
Są gigantami albo słabe, wiotkie, ulotne.
Przyroda nieożywiona?
To wszystko z podziwu dla dzieła (s)tworzenia.
Jest takie miejsce szczególne, które odwiedzam w poszukiwaniu motywów do moich fotografii… . Na ścianach z piaskowca, betonu czy marmuru, natura z czasem ujawnia swoją zachłanność. Każdy słoneczny, deszczowy czy wietrzny dzień wzbogaca te „kolekcje” o nowe przedstawienia. Wiele z nich jest naprawdę zachwycających i uruchamiających wyobraźnię: są tu wizerunki świętych i grzeszników, pejzaże i inspirujące kompozycje abstrakcyjne. Ciągłe zmiany zachodzące w przyrodzie powodują, że wizerunki te nie są trwałe: codziennie coś im przybywa albo czegoś ubywa. To ślad nieustannej ingerencji natury pozostawiony na ścianach wzniesionych przez człowieka dla uczczenia pamięci innego człowieka. Cmentarze.
Fotografie nie są dokumentacją obrazów pracowicie wykreowanych przez naturę. Nie każdy wizerunek zwrócił moją uwagę, nie każdy mnie zatrzymał, nie każdy chciałam zatrzymać. Podobnie, nie każdy przeze mnie sfotografowany, zatrzyma uwagę widza. Decyduje o tym cały bagaż skojarzeń i tego, co nas zachwyca i co nas oburza, tego, czego dowiedzieliśmy się z książek i z obserwacji świata, czego doświadczyliśmy, co pamiętamy jako porażkę, nieszczęście lub zwycięstwo, wszystkiego tego, o czym marzymy i z czym zmierzyliśmy się w życiu. Słowem: cały bagaż naszej wrażliwości na to, co się nam zdarzyło. Natura nie wybiera miejsc do działania, jest nieokiełznana. Ja wybrałam do fotografowania cmentarze jako miejsca najbardziej sprzyjające skupieniu, kontemplacji, pogrzebaniu w swojej świadomości, swoich nadziejach, nierzadko mieszających się na jednym wizerunku.
KATARZYNA DYSZYŃSKA,
absolwentka Warszawskiej Szkoły Fotografii, dyplom u dr. hab. Mariana Schmidta; członek Polskiego Stowarzyszenia Fotograficznego Ekwiwalenty.
Fotografia niedokumentalna, poszukująca motywów głównie w przyrodzie nieożywionej;
skupiona na fascynacji cudem (s)tworzenia i na poczuciu przemijalności, wyobraźni wykraczającej poza naszą świadomość, nasze doświadczenie.
Obrazy wyłaniają się ze wszystkich stanów skupienia wody a także ze struktury powierzchni kamienia dotkniętego działaniem czasu i natury.
Od czasu do czasu powstają cykle zaklęte w szkle albo ujawniające pochwałę urody krajobrazu czy przyrody ożywionej.